O konieczności naśladownictwa

The Laws of Imitation

12 marca urodził się Gabriel Tarde (1843-1904), francuski kryminolog, socjolog, psycholog społeczny, uznawany za jednego z najciekawszych myślicieli społecznych drugiej połowy XIX wieku.  

Jednym z jego ciekawszych dokonań było stworzenie teorii naśladownictwa, którą przedstawił w jednym ze swoich dzieł „Les lois de l’imitation” (wyd. 1890). Tarde polemizował z naukowcami dowodzącymi złożoności natury ludzkiej i całej machiny społecznej. Rozwój społeczny sprowadzał się dla niego głównie do tego, że masy społeczne naśladują elity w stylu życia, modach, obyczajach, poglądach. Jedni zbierają obrazy mistrzów, drudzy pudełka od zapałek, ale potrzeba rozwijania pasji, nobilitacji i wyróżnienia się od innych jest podobna. Im bardziej udany proces naśladownictwa, tym bardziej pomyślnie układa się życie społeczeństw. Postęp wg Tarde’a polega zaś na tym, że na jakimś etapie znajdują się jednostki tak wybitne, że potrafią dokonać nie tylko innowacji  istniejących już wzorów, ale wynaleźć kolejne, które rzecz jasna znajdują z czasem nowych naśladowców.

Tarde przez całe swoje życie pozostawał w kontrze do poglądów części środowiska naukowego, zwłaszcza ewolucjonistów społecznych (Herbert Spencer). Ci z kolei zarzucali mu publicystyczny styl uprawiania nauki i braki w rozumowaniach („no dobra, dobra, masy naśladują elity, ale kogo wobec tego naśladują elity?”). Głośna była jego wieloletnia polemika z wybitnym socjologiem Émilem Durkheimem, którego wyższość w tym sporze musiał ostatecznie uznać, przynajmniej jeżeli chodzi o pamięć potomnych, bo współcześnie Tarde pozostaje myślicielem nieco zapomnianym.

Czy jednak właśnie dzisiaj, w czasach taśmowej produkcji coverów, remake’ów, kultury copy-paste i kultu celebrytów, teorie Tarde’a o naśladownictwie nie są bardzo aktualne?

Powyżej okładka angielskiego wydania „Laws of Imitation” (tłum. Elsie Clews Parsons, 1903) we współczesnej wersji na Kindle’a, dostępnej w sklepie Amazona. Okazuje się, że nawet elektroniczne wydania niektórych dzieł muszą naśladować te sprzed stuleci, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika klimatem „vintage”.