Chiński portret

Dżonka w Zatoce Wiktorii, Hong Kong. Zdjęcie nie ma żadnego związku z hasłem "chiński portret". Fotografia własna.

Wg wieści otrzymywanych od księgarzy i dystrybutorów, od tygodni w wielu krajach Europy rośnie sprzedaż „Dżumy” Alberta Camusa i innych powieści oraz książek popularnonaukowych, których treści i tematyka nawiązują do rozmaitych dopustów bożych. Związek pomiędzy tym co się dzieje na świecie, a treściami wyszukiwanymi czy to w internecie, czy w tradycyjnych zasobach pisanych jest oczywisty… co innego jednak kiedy takie zjawisko zaczynamy obserwować na przykładzie własnych treści i narzędzi.

I tak ja z kolei od kilku tygodni obserwuję ciekawe zmiany w rankingu* haseł z mojego internetowego „Słownika badań marketingowych…”. Przez całe lata hasłem najczęściej wyszukiwanym w słowniku, niekwestionowanym numerem 1, był „kwestionariusz Prousta”; hasło to zamieściłem w słowniku w pewnym sensie dla „dowcipu”, obok setek innych haseł traktowanych przeze mnie najzupełniej poważnie.

I oto kilka tygodni temu hasło „kwestionariusz Prousta” spadło na miejsce drugie, a na miejscu pierwszym pojawił się termin „polaryzacja opinii”.

Wczoraj „kwestionariusz Prousta” zaliczył kolejny spadek na miejsce trzecie, a na miejscu drugim pojawił się termin… „chiński portret”.

Czy internauci zainteresowali się nieoczekiwanie popularną techniką projekcyjną stosowaną w badaniach jakościowych, czy też być może jest to przypadkowy rezultat wyszukiwania w internecie rozmaitości związanych ze wszystkim co chińskie?

Kto wie, być może mam oto najzupełniej osobisty indeks zainteresowań społecznych internautów w czasach epidemii.

PS. „Dżumę” Camusa zdążyłem wypożyczyć przed zamknięciem bibliotek i przeczytać. Naprawdę polecam.

* dane na podstawie statystyk z Google Analytics