Thomas Hobbes i „Lewiatan”

Okładka pierwszego wydania "Lewiatana" z 1651 roku (źródło: Wikimedia Commons).

5 kwietnia mija rocznica urodzin Thomasa Hobbesa (1588-1679) angielskiego filozofa oświeceniowego, autora dzieła „Lewiatan” (1651).

W „Lewiatanie” Hobbes przedstawił pesymistyczny opis natury człowieka, którego pierwotnym instynktem jest dążenie do zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb, bez względu na koszty, zmierzając do celu nawet po trupach. Ponieważ jednak rezultatem tego jest „wojna wszystkich ze wszystkimi” („bellum omnium contra omnes”), człowiek w przypływie zdrowego rozsądku (czy może instynktu samozachowawczego) jest również zdolny do przyjęcia jakiegoś kompromisu, umowy społecznej, która chroni jednostki przed totalną destrukcją. Rozwiązaniem jest podporządkowanie się władzy suwerena (nie, nie tego, o którym myślicie), władcy, który rządzi ludem w sposób absolutystyczny, zapewniając im w zamian spokój i bezpieczeństwo.

„Moja matka urodziła bliźniaki: mnie i strach” („My mother gave birth to twins: myself and fear”) – te słowa przypisywane Hobbesowi można użyć do wyjaśnienia genezy istnienia państwa, przedstawionej w „Lewiatanie”. To strach przed zagładą jest tym co skłania jednostki do kompromisu, podporządkowania się władzy i przyjęcia praw oraz norm regulujących  wzajemne relacje. Oznacza to oczywiście rezygnację z własnych nieograniczonych ambicji i popędu do zdobywania wszystkie czego się pragnie.

Lepsze to jednak niż życie w dzikiej naturze, któremu towarzyszyć miałby „ciągły strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci, i życie ludzkie, samotne, nędzne, nieznośne, brutalne i krótkie („continual fear, and danger of violent death; and the life of man, solitary, poor, nasty, brutish, and short”).

No cóż, dla wielu współczesnych doktryna przedstawiona przez Hobbesa jest niczym innym jak „zamordyzmem”, ale pamiętajmy, że nasz bohater napisał swoje dzieło w czasach wojny domowej w Anglii (1642-1651). Hobbes spędził ten okres, z powodu swoich rojalistycznych przekonań, na emigracji we Francji. Po upadku monarchii powrócił jednak do kraju (1651), korzystając z opieki Olivera Cromwella. Po śmieci Cromwella (1658) i restauracji monarchii (1660) dalej zachował swoją pozycję, korzystając tym razem z łask nowego władcy, Karola II Stuarta. Najwidoczniej i Oliver Cromwell, i Karol II Stuart, czytając wersy z „Lewiatana” na temat rozumnego suwerena, ogarniającego cały ten ludzki bałagan, nie mieli żadnych wątpliwości. Tak, to o mnie.

Obyśmy i my doczekali się takiego przywódcy. A na razie zostańmy w domu.