15 sierpnia urodził się Stanley Milgram (1933-1984) amerykański psycholog społeczny, znany z przeprowadzenia, w latach 60. ubiegłego stulecia, serii eksperymentów dotyczących posłuszeństwa wobec władzy i autorytetu. Eksperymenty te, nazwane z czasem eksperymentami Milgrama, stały się jednymi z najgłośniejszych w dziejach badań eksperymentalnych, przytaczanymi wielokrotnie w podręcznikach psychologii społecznej. Przebieg eksperymentów i wnioski opisał również on sam w artykule „Behavioral study of obedience” (1963, „Journal of Abnormal and Social Psychology”) a następnie głośnej książce „Obedience to Authority” (1974, wyd. polskie „Posłuszeństwo wobec autorytetu”, Wydawnictwo WAM, Kraków, 2008).
Eksperyment od samego początku podzielił środowisko psychologów, z których część konsekwentnie zarzucała Milgramowi naruszenie elementarnych zasad stosowanych przy realizacji badań eksperymentalnych, o etycznych już nawet nie wspominając. Jak się zresztą okazało po wielu latach, co najmniej część z wniosków przedstawionych przez Milgrama w jego artykule i książce, była niestety efektem tendencyjnej selekcji materiału zebranego w trakcie przeprowadzonych sesji eksperymentalnych i pomijania tego, co by z postawionymi tezami było niezgodne. Ale o tym w końcowej części tekstu.
Celem omawianych eksperymentów było ustalenie, w jakim stopniu tak zwani „zwykli ludzie” mogą ulegać naciskom władzy i autorytetu, i w konsekwencji dopuszczać się czynów niemoralnych, przestępczych lub nawet zbrodniczych. W roku 1961, kiedy Stanley Milgram prowadził pracę naukową na Yale University, rozpoczął się w Izraelu głośny proces Adolfa Eichmanna, niemieckiego zbrodniarza wojennego, jednego z głównych sprawców Holocaustu. Milgram, który sam był Żydem z pochodzenia, zajmował się studiami nad autorytaryzmem i totalitaryzmem, szukając między innymi odpowiedzi na pytanie, co sprawiło, że „zwyczajni ludzie” nie oparli się naciskom nazistów i dopuścili się niewyobrażalnych zbrodni, tłumacząc się potem tym, że jedynie „wykonywali rozkazy”. Milgram postanowił sprawdzić w swoim własnym otoczeniu, w jakim stopniu ludzie są podatni na wpływ autorytarnych nacisków. Taka była właśnie geneza omawianych eksperymentów, przeprowadzonych po raz pierwszy w zaadoptowanych pomieszczeniach jego własnej uczelni, Yale University w New Haven, Stany Zjednoczone.
Przebieg eksperymentu – jak już zostało wspomniane – został wielokrotnie opisany i należy do klasyki przedmiotu. Organizatorzy eksperymentu opublikowali najpierw ogłoszenie prasowe, w którym ogłosili, że szukają osób zainteresowanych płatnym udziałem (wynagrodzenie miało wynieść 4,5 dolara) w badaniu dotyczącym wpływu kar na proces uczenia się. Osoby zgłaszające się do udziału w badaniu były różnej płci, wieku, rasy, wykształcenia itp. Każda z osób zakwalifikowana do badania była zapraszana pojedynczo do pomieszczenia, w którym eksperymentator informował ją, że będzie pełnić ona rolę „nauczyciela”. Następnie do pomieszczenia wchodziła osoba, która miała pełnić rolę „ucznia”. Eksperymentator przedstawiał sobie „nauczyciela” oraz „ucznia” i udzielał dalszych instrukcji. „Nauczyciel”, siedząc przed specjalną aparaturą do aplikowania wstrząsów elektrycznych, miał za zadanie odczytywać „uczniowi” słowa zestawione w parach i prosić o ich powtórzenie. „Uczeń” w trakcie trwania badania miał znajdować się w sąsiednim pomieszczeniu (”nauczyciel i „uczeń” w czasie trwania eksperymentu nie widzieli się nawzajem) i zasiadać na fotelu. Do ciała „ucznia” doczepione były przewody elektryczne połączone z aparatura elektryczną znajdującą się w pomieszczeniu, w którym pozostał „nauczyciel”. Za każdą błędną odpowiedź „nauczyciel” miał za zadanie aplikować „uczniowi” coraz mocniejszy wstrząs elektryczny, począwszy od 15 V do maksymalnego wstrząsu 450 V. Jednocześnie eksperymentator zapewnił obie strony, że aplikowane bodźce elektryczne nie stwarzają żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia „ucznia”.
W rzeczywistości całe badanie było mistyfikacją. „Uczeń” był pomocnikiem eksperymentatora, wynajętym aktorem, jego zadaniem było często mylić się i odpowiadać błędnie na polecenia wydawane z sąsiedniego pomieszczenia przez „nauczyciela”. Również wszystkie urządzenia elektryczne były atrapą, „uczeń” miał jedynie zachowywać się tak, jakby rzeczywiście był poddawany wstrząsom elektrycznym. Eksperymentator nadzorujący przebieg badania zachęcał „nauczyciela” (zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami) do aplikowania „uczniowi” coraz mocniejszych wstrząsów elektrycznych za każdą błędną odpowiedź. Jak się okazało, większość uczestników eksperymentu aplikowała „uczniom” kolejne wstrząsy elektryczne, nawet wtedy gdy z sąsiedniego pomieszczenia rozlegały się krzyki i protesty osoby rażonej prądem, odgłosy walenia nogami w ścianę i inne sygnały wskazujące wyraźnie na to, że „uczeń” doznaje bólu i cierpienia. Przez cały czas eksperymentator (występujący w roli naukowca) uspokajał skonsternowanych uczestników eksperymentu, że sytuacja jest pod kontrolą, nie ma żadnego zagrożenia i należy dalej aplikować wstrząsy elektryczne niepojętnemu „uczniowi”.
W jednej z pierwszych sesji eksperymentalnych na 40 uczestników eksperymentu jedynie 5 osób zaprzestało aplikowania bodźców elektrycznych, wbrew poleceniom eksperymentatora, w momencie kiedy usłyszeli krzyki i tupanie „ucznia” (miało to miejsce przy aplikacji wstrząsu 300 V). Aż 26 uczestników eksperymentu zaaplikowało „uczniowi” maksymalny bodziec 450 V i najwyraźniej byli oni gotowi kontynuować wstrząsy, gdyby nie fakt, że w tym momencie eksperyment był przerywany. Stanley Milgram przeprowadził szereg podobnych sesji eksperymentalnych; wzięło w nich udział blisko 1 000 anonimowych mieszkańców stanu Connecticut: studenci Yale, mieszkańcy miasta New Haven, w którym znajduje się uczelnia, a następnie mieszkańcy największego miasta stanowego Bridgeport, do którego w pewnym momencie Milgram zdecydował się przenieść swoją pracownię eksperymentalną. Milgram wielokrotnie zmieniał przy tym schemat sesji eksperymentalnych, w części z nich „nauczyciel ”i „uczeń” przebywali w różnych pomieszczeniach, w części natomiast w tym samym pomieszczeniu. Po podsumowaniu wyników wszystkich sesji okazało się, że 65% uczestników zaaplikowało „uczniom” w trakcie eksperymentu najsilniejsze wstrząsy elektryczne, tylko dlatego, że dostawali takie polecenie od osoby nadzorującej jego przebieg.
Tyle z wersji podręcznikowej przebiegu eksperymentu.
W roku 2000 Yale University postanowił udostępnić archiwa eksperymentu Milgrama (on sam nie żył już od wielu lat) i badacze uzyskali wreszcie okazję do weryfikacji jego faktycznego przebiegu. Wśród nich znalazła się m.in. australijska psycholożka, pisarka i badaczka nauki, Gina Perry, która udała się do New Haven i przesłuchała wnikliwie zapisy magnetofonowe poszczególnych sesji eksperymentalnych. Swoje wnioski opisała w książce „Behind the Shock Machine: the Untold Story of the Notorious Milgram Psychology Experiments” (2012). Cóż, autorka książki doszła do podobnych wniosków jak inni badacze, którzy w tym samym czasie dokonali kwerendy archiwum eksperymentu. Wiele wskazuje na to, że Milgram tak uparcie chciał udowodnić swoją tezę o „posłuszeństwie wobec autorytetu”, że ignorował sesje eksperymentalne, których rezultaty tej tezie nie odpowiadały. Liczba uczestników eksperymentu, którzy odmawiali uczestnictwa w nim, była znacznie wyższa od tej podawanej w wynikach przez samego Milgrama. Część uczestników zdawała się również dość szybko orientować, że eksperyment jest mistyfikacją, a cała aparatura do „rażenia prądem” zwykłą atrapą. Brali dalej udział w eksperymencie wiedząc, że „rażonemu prądem” nic w rzeczywistości nie grozi.
Niezależnie od tych ustaleń, eksperyment Miligrama dalej pozostaje, obok „stanfordzkiego eksperymentu więziennego”, zrealizowanego w 1971 roku przez Philipa Zimbardo, jednym z najczęściej podawanych przykładów eksperymentów społecznych w podręcznikach, skryptach i materiałach dotyczących psychologicznych aspektów wywierania wpływu na ludzi.
Warto zresztą wspomnieć, że Milgram i Zimbardo znali się od czasów, kiedy to w latach 40. jako koledzy szkolni chodzili do tej samej szkoły średniej imienia Jamesa Monroe’a w Bronxie, w Nowym Jorku (swoją drogą, musiał to być niezły rocznik dla psychologów społecznych).